środa, 10 marca 2010

uroki 'małego miasteczka'

Siedze odcieta od swojego swiata ktory sama sobie skonstruowałam... od moje centrum dowodzenia z którego wydaje krotkimi zdaniami rozkazy i cierpię.... tzn cierpię.... w sumie wakacje... tzn wakacje.... matka biega i juz ma pouczenia bo jestem jak ojciec, bo cos tam..... no ale powiedzmy. niemnie jednak cierpie odcieta od telefonu mailow, i kilku innych mediow....wiem ze przezyje nawet wiem co zrobic ale CIERPIE i chcialabym to zaznaczyc. w koncu suma sumarum wiem ze za wyjatiek garstki osob to wali tak samo jak mnie. Bedac odcieta od swiata dostalo sie do mojej glowy tysiace pomyslow... zreaizuje je byc moze jaki wroce do domu. Chyba kocham moj dom - moj dom to juz UK nie obca Polska... taka obca i szara. tutaju kazdy sie boi byc sobą... pewnie dlatego uciekłam...kilka twarzy ktore zapamietalam- pani w kosmetycznym, usmiechnieta ze swoja tozsamoscia.... wlasnie slucham SADE. jest boska i nie wiem dlaczego? w sumie wiele rzeczy nie wiem dladczego a wolalabym wiedziec... i nie wiem... dzis albo jutro ide na spotkanie z przyjaicolka... to moze byc ciezkie.... stracila dziecko. pol roku temu. mnie przy tym nie bylo wiem ze powinnnam ale niebyło... poprostu... dziś ją widziałam - umuwiłyśmy się... na wyjazd. jedna z nielicznych osob w moim życiu.

Brak komentarzy: