niedziela, 7 marca 2010

Plutonie - odejdź...

dobra oficjalnie już jestem studentką uniwerku w Plymuth - tzn nie - oficjalnie jeszcze nie jestem...muszę poczekać na list.
poza tym przede mną wylot do Polski - nie mogę powiedzieć, że mi się chce wolałabym polecieć gdzie indziej, na szczęście w programie kulturalno- rozrywkowym, kilka ciekawych spotkań + ujrzenie starego kumpla, za którego dałabym się pokroić i myślę, że z wzajemnością :P
Mam też poczucie, że tam zamarznę.
Czuję, że w Polsce nie ominie mnie 'zadyma'... czuje to w kościach a jeśli ja coś czuje to znaczy że nieomylnie tak będzie.
życie.... ale chyba przywykłam do bezustannych ataków cieni z przeszłości.
Poza tym ostatnio miewam dziwne sny, co w sumie mnie dziwi, bo ja nie pamiętam prawie nigdy swoich snów... Ktoś mnie w tych snach woła.
Dowiedziałam się także od znajomej, która przy okazji jest astrologiem, że przez najbliższe dwa lata będę miała 'przerąbane' :D
nie wierzę w astrologię ale chyba zacznę w nią wierzyć(heh). Podobno mam jakąś opozycję, chyba Plutona, jak dla mnie znawczyni astronomii - Pluton jest zdecydowanie za daleko od Ziemi, żeby mieć na nią wpływ i jej mieszkańców ( w tym mojej skromnej osoby) ale z drugiej strony czuje, że nadciągnęły złe czasy dla mnie...
Podobno będzie źle z moją psychiką i zdrowiem... i jak tu nie wierzyć astrologii ;>?
Przynajmiej będzie mi się dobrze tworzyć. Dobry twórca to cierpiący twórca i trzeba to zaakceptować. Czuję, że schodzę do Hadesu. Czuję, że należę do Hadesu. Świata cieni i snów. Pocieszeniem dla mnie jest tylko to, że taki układ planet jest rzadki i wyjątkowo mało osób ma coś takiego w ogóle w swoim życiu.... Nikt nie powiedział, że wyjątkowość jest darem...
CO nie zmienia faktu, że nie wierzę w astrologię...
Zaczynam, też wierzyć, że pewna osoba, pragnąca mnie uratować przed pewna moją decyzją, zapowiadając, że jeśli 'to' zrobię, zapłacę bardzo wysoką cenę.... no cóż ujmując to enigmatycznie - chyba miała rację... bo czuję że coś mnie dopadło co jest wynikiem postawienia na rozsądek zamiast uczuć... Nawet mi się z tego powodu śmiać chce - podobno osoby posługujące się rozumem na tym świecie zawsze się z niego śmieją, a posługujące uczuciami cierpią...
(więc dlaczego tak boli?)

Brak komentarzy: