czwartek, 25 marca 2010

myśli nieuczesane...

nigdy nie zrozumiem jak można mieć więcej niz jedna torebkę i 5 par butów(wliczając w to kapcie)...
i chciałam być strażakiem jak byłam mała.
...boże jestem dziwna....

wtorek, 23 marca 2010

Opwieści z krypty część I

do pracy wrócił Derek, najbardziej specyficzna(za wyjątkiem Boli) osoba w moim zespole. On potrafi mnie w takim samym stopniu rozśmieszyć co wkurwić.
Pomijając już jego dziwne zachowania, które wydaje się mają na celu zwrócenie mojej uwagi, tzn. rzucanie we mnie śnieżkami, ciągniecie za kucyki(jak je miałam), popychanie na biurko szefa etc., człowieka tego mogę uznać za bystrego, w każdym razie ma celne riposty, które potrafią załatwić nawet mnie.
Ostatnio posprzeczaliśmy się trochę :d
..tzn posprzeczaliśmy - suma sumarum przestałam się do niego oddzywać.... po tym jak mi zakazał dostępu do wagi na którym ważyłam pieniądze. Ostentacyjnie tez przestałam od niego przyjmować czekoladowe jajka. zaczęło się w sumie od tego że go sparodiowałam z tymi jajkami przed Nickolą, nieświadoma tego, iż stoi za moimi plecami.
Wtedy zaczęła sie wojna :d.
Najpierw on się ostentacyjnie fochnął(w czym jest mistrzem), później ja. Ostatnie zdanie jakie dwa tygodnie temu do mnie rzucił brzmiało - ' już trzeci dzień nie bierzesz ode mnie jajek(jakkolwiek by to nie brzmiało). Powiedz mi co jest nie tak'. Udawałam, że nie wiem o co chodzi(chyba oboje jesteśmy dziecinni).
Mimo wszystko naprawdę się za nim stęskniłam... Za tym jak ciągnie odkurzacz i gwiżdze na niego jak do psa, za tym jak kłóci sie z szfem i w ogóle - specyficzna dość humorzasta persona z niego. Z nim nigdy nie jest nudno!
...Pomijając już jego zagrywkę, kiedy chciał mnie przestraszyć podszedł do mojego biurka z tyłu i nagle krzyknął. Udało mu się. Pierwszy raz w życiu byłam przekonana że mam zawał. On też pobladł... Ja mu tylko rzuciłam kiedy mogłam już wydobyć głos z siebie(co troche zajęło, bo nie mogłam oddychać), że najlepiej bedzie jak śpiesznym krokiem odejdzie. Pierwszy raz w zyciu nie dyskutował.
Przez nastepne dwa tygodnie będzie zabawnie ;] Później wróci Pierdoła Michael, który nagminnie mówi do mnie 'Mój Aniołku'- czym doprowadza mnie do szału.
Ps. w Dereku lubie też jego spodnie... czy raczej widowisko z nim związane. Nachyla się, spodnie są zawsze za wąskie i sie zsuwają, wszystkie babki sie zbiegają, bo widać mu dokładnie CAŁĄ dupę :D Jednym słowem showman ;> i za to chyba go lubie ;)

niedziela, 21 marca 2010

Nietzsche dobry na wszystko

ku pokrzepieniu serc:
'Spacerek po schronisku dla obłąkanych pokazuje, iż sama wiara nie dowodzi niczego. '
'Mądrość jest szeptem samotnika z samym sobą pośród gwarnego targowiska.'
'W niebie brak wszystkich interesujących ludzi. '
'Cokolwiek jest zrobione z miłości, zawsze przekracza ramy dobra i zła. '
'Przekonania są bardziej niebezpiecznymi wrogami prawdy, niż kłamstwa. '
'Pomagaj sobie samemu: wtedy każdy ci jeszcze dopomoże. Zasada miłości bliźniego. '
'Każda rozkosz pragnie wieczności. '
'Źle się wywdzięcza mistrzowi kto jego uczniem pozostaje.'
'Ustępują oni, ci dobrzy, poddają się wnet, ich serce ulega, ich natura do dna posłuszna bywa: lecz kto innych słucha, ten samego siebie nie słyszy.'
to oczywiście Fryderyk Nietzsche.
i mój absolutnie ukochany cytat tego filozofa:

'Ten, który walczy z potworami powinien zadbać, by sam nie stał się potworem. Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.'

czwartek, 18 marca 2010

Pakt mimo woli...

Podjęłam decyzję, którą widzę dopiero dziś....
Mogłam podjąć pakt z samym diabłem, byłoby to błyskawiczne zwycięstwo nad tym co mnie teraz najbardziej boli i gnębi, podjęłam jednak pakt z Bogiem, zawierzając mu co najważniejsze i wierząc w jego dobrą wolę. Nie pozostaje mi nic innego jak poczekać cierpliwie i przekonać się czy pod koniec całej tej afery nie usłyszę złośliwego chiochotu i komentarza - 'mówilismy że Bóg jest tylko wytworem społecznej jaźni?'.... i spłonę na ołtarzu drobnomieszczańskich układów i obłudy... ku chwale społeczeństwa i jego norm.
... czasem jednak trzeba w coś wierzyć, chodź przyznaję, że jako buddystce wiara w Boga mi nie po drodze... jakoś.
Ps. dziś dostałam w pracy takiej depresji przemieszanej z kurwicą, że wszyscy moi znajomi poszli celebrowćc z zielonym piwem dzień św. Patryka, że wyrobiłam 200 procent normy.
... i jak nie wierzyć badaniom że nieszczęśliwi pracują lepiej.
jak tu być szczęśliwym ?
Pss. w sumie jakby się nad tym głębiej zastanowić to pisma buddystyczne te najstarsze mówią o Bogu, tylko że każą go pominąć w dążeniu do nirwany, muszę to głębiej zbadać i przeanalizować...

środa, 17 marca 2010

litania przeciw strachowi

'Nie wolno się bać, strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja.'
cytat pochodzi oczywiście z 'Dune' F.Herberta - zakon B.G. wykładal to nagminnie, a chodz ja zawsze chcialam byc mententem to....

poniedziałek, 15 marca 2010

cywilizacja...

już pod skrzydłami cywilizacji....
nareszcie....
Weekend dość magiczny z 'Alicją w krainie czarów' 3d na czele i paskudnym popkornem w tle(panu nasypującemu chyba się smaki zmieszały).
Z moim ukochanym kompem, plakatami zdjęciami i kotem(którego rozpieszczam).
Rodzina z rewizytą(której notabene mi brakuje) wpadnie w czerwcu z ogórkami(babcia oznajmiła że niebawem zacznie sadzić ogórki na działce żeby mi przywieść.... bez komentarza :P ).
Z palcem u nogi już lepiej też.... chyba coś mi w stopie strzeliło kiedy zakładałam plecak(mój bagaż PODRĘCZNY, do którego mamusia zapakowała WSZYSTKO, jednakże text roku - 'a może salaterki Ci się zmieszczą?'.... jakoś nie zmieściły). W samolocie przeczytaam całą książkę na przekór 7 małym rozkosznym bobaskom, które przez cały lot wyły, a później zaczęły łazić po samolocie, cholernie zaciekawione co czytam. Szkoda że do samolotu nie można wnosić broi palnej :P
....a i usłyszałam od mojej przyjaciółki że jestem - cytuję - 'chodząca anty-empatią' - to chyba obraźliwe ale i tak jej zrobię podkład pod stronę czy coś tam... poza tym no cóż muszę przyznać, że bywam dziwna i chyba głupia w relacjach z ludźmi bo to co dla każdego z boku jest oczywiste dla mnie nie, ale o tym że ja od strony emocjonalnej nigdy nie wiem o co ludziom biega dopóki mi nie zrobią napisu i nie podepchną pod oczy WIEM(aż tak głupia nie jestem).
Nawet w psychoteście mi wyszło(MBTI - polecam) że mój szanowny typ charakteru ma skłonności w relacjach emocjonalnych i interpersonalnych skłonność do poruszania się jak czołg w składzie porcelany. Podobno dlatego, że chroni w ten sposób swoją najbardziej podatną sferę na ciosy(czyli emocjonalną wbrew pozorom!).
Poza tym poszukuje lekarstwa na swoje cierpienie i pustkę i tęsknotę. Dziś zaczełam obgryzać tynk i dobrze może ma dużo wapnia....
idę porobić plakaty bo mnie molestują o nie jakoś dziwnie a termin jest na 10 kwietnia(to spisek bo miałam się wykąpać w ziołach i wanilii)...
i dlaczego tyle dookoła piosenek o miłości - kiczowatych bezsensu i w ogóle!!!!!!!!!!!!!!!!! dlaczego?

czwartek, 11 marca 2010

Zwycięstwo

Sprawy urzędowe, które były celem mojej wizyty, właśnie zostały pozałatwiane. Pełny sukces i harmonia z urzędnikami. Po drodze kupiłam, też książki, które wprawiły mnie w euforię. Jedni z Polski przywożą kiełbasę ja zawsze książki i nie zamierzam, tego zmienić.
Matka molestuje coraz bardziej. Dziś próbowała mnie przekonać, że jestem wstanie zapakować salaterki do bagażu podręcznego.... bo bardzo chce mi je dać. Naprawdę doceniam jej opiekuńczość. Nastąpił, też atak babci z grzybkami marynowanymi -dlaczego ten scenariusz powtarza się ZAWSZE. Nie wiem, ale kupiłam sobie książki na temat mowy ciała, może zrozumiem coś więcej z tych zachowań i staną się dla mnie bardziej racjonalne (w co jednak wątpię). Póki co rozważam przeniesienie się do hotelu :D
Do matki znów zwracam się - 'Wojciechu'. Nie moja wina, że coraz bardziej przypomina mi Wojciecha Manna...
Po 21 zamierzam zabalować - to mnie 3yma przy życiu. no i książki.
Odkryłam,też zupełnie przypadkiem, że w tej klawiaturze zacina się 'enter' co utrudnia pisanie.
Ponadto tęsknię za moją Zarazą, podobno nawet marcować się przestałą(to akurat - szkoda - mogła poczekać, aż wrócę i pomolestować domowników a szczególnie Aarona, którego nie lubię).
Jest też nie oszukujmy się zimno i widać śnieg za oknem na dachach.
Idę poczytać książki i przygotować się psychicznie na wyjście wieczorem. Czuję że może być magicznie.

a -'tak sobie'

Dziś włóczenia się po urzędach ciąg dalszy...przynajmiej póki co nie było kolejek... Później mały wyjazd w sumie nie wiem gdzie i to mnie cholernie cieszy bo zdaję sobie sprawę, że zaczyna mi odbijać.
Urzędy ku mojemu wielkiemu zdziwieniu okazały się przyjazne... szok i zaskoczenie sytuacją.
Ps. gdyby Krzysiek czytał znów tego bloga wiedz, że nie mogę się do Ciebie dodzwonić bo podałeś mi o jeden numer za mało na swoją komórkę... życie.

środa, 10 marca 2010

uroki 'małego miasteczka'

Siedze odcieta od swojego swiata ktory sama sobie skonstruowałam... od moje centrum dowodzenia z którego wydaje krotkimi zdaniami rozkazy i cierpię.... tzn cierpię.... w sumie wakacje... tzn wakacje.... matka biega i juz ma pouczenia bo jestem jak ojciec, bo cos tam..... no ale powiedzmy. niemnie jednak cierpie odcieta od telefonu mailow, i kilku innych mediow....wiem ze przezyje nawet wiem co zrobic ale CIERPIE i chcialabym to zaznaczyc. w koncu suma sumarum wiem ze za wyjatiek garstki osob to wali tak samo jak mnie. Bedac odcieta od swiata dostalo sie do mojej glowy tysiace pomyslow... zreaizuje je byc moze jaki wroce do domu. Chyba kocham moj dom - moj dom to juz UK nie obca Polska... taka obca i szara. tutaju kazdy sie boi byc sobą... pewnie dlatego uciekłam...kilka twarzy ktore zapamietalam- pani w kosmetycznym, usmiechnieta ze swoja tozsamoscia.... wlasnie slucham SADE. jest boska i nie wiem dlaczego? w sumie wiele rzeczy nie wiem dladczego a wolalabym wiedziec... i nie wiem... dzis albo jutro ide na spotkanie z przyjaicolka... to moze byc ciezkie.... stracila dziecko. pol roku temu. mnie przy tym nie bylo wiem ze powinnnam ale niebyło... poprostu... dziś ją widziałam - umuwiłyśmy się... na wyjazd. jedna z nielicznych osob w moim życiu.

poniedziałek, 8 marca 2010

spotkanie z drążkiem pierwszego stopnia...

dotarła do mnie euforia wyjazdu. Okazało sie że moja przyjaciółka przyleci specjalnie z Berlina zeby sie ze mna spotkać. Życie jest piekne. Wiatkowska jak zwykle nawaliła(w sumie to nawet przez nia lecę... ale nie będe ci wypominać, spuszcze w wc wodę jak będe przelatywać nad Francją....). Życie pełne imprez, przyjaciół.
W wyniku mojej euforii rozwaliłam sobie dziś głowe - biegnąc przez przedpokój zderzyłam się z drażkiem do podciągania :D. chwila oszołomienia i mozna biec dalej... ale mam guza dość pokaźnej wielkości...
zycie.
jutro z rana wylot. Pomacham wszystkim jak bede przelatywać. i jedno mogę sobie obiecać - bedę cholernie ale to cholernie ale to cholernie - imprezować!
Ps. moja kumpela otworzyła sklep internetowy z bielizną - już wiem co dostanę pod choinkę....ostatnio jak miała sklep z herbata i kawą dostałam herbatę... teraz zamówiłam sobie rajstopy z wycięciem - rzeźnickie są - od razu je pokochałam!

.... bo nikt nie spodziewa się Hiszpańskiej Inkwizycji.

Podsumowanie

amulet właśnie się rozpadł - czy to znak?
Poz atym do Polski wezmę wszystkie pary spodni bez guzików, matka na pewno się ucieszy, że może mi je poprzyszywać - już ja ją znam :D
i wilk syty i owca w szoku. a trochę tych par spodni mam :D

czas pakowania

boże jak bardzo nie chce mi się lecieć do Polski. Ciężko to nawet wyrazić. Zima, śnieg i w ogóle wilki jakieś. Pewnie nie będzie świeżych wpisów bo zamierzam, uzyć 'wakacji'. Kolega ma nawet miecz przynieść - właściwie to tez postanowiłam że kupię sobie miecz rycerski z 15 wieku. W końcu walka na miecze(pomijając złamany prawie nos) szła mi całkiem nieźle. Gorzej było z parowaniem :D
Z drugiej storny odpoczynek mi sie przyda: kot nie daje spokoju w nocy i w dzień bo sie marcuje :D, z moim stanem emocjonalnym i grożącymi mi odpałami - pewnie też będzie lepiej jak będe daleko. Inna bajka że moje ataki mogą nabrać na sile. Dziś z okazji dnia kobiet dostałam rumuński amulet szczęścia, który mam nosić cały tydzień. Pewnie nie pomoże ale to miły etniczny akcent. Tzn może etniczny ale z plastiku.
Dziś trzeba jeszcze kupić piwo koledze Konradowi, który miejmy nadzieje powita mnie bez przeszkód na lotnisku, jeśli nie wiem gdzie w kojącej atmosferze wypic browara ;]
...życie.
z tego co wiem matka też przygotowała sie na powrót curki marnotrawnej i kupiła moje ukochane wino.
Jeszzce tylko pięć wizyt w urzędach i luz ;]
Przezyje te mrozy - muszę tylko w to wierzyć!
jak bardzo moja matka przygotowuje się zilustruje:
;PP no tak bedziesz miala troszke spokoju
06:59:38
matka
ale Ty jutro o 6 naszego czasu czy waszego wylatujesz ?

Maro
07:00:33
waszego to 7:30

matka
07:01:36
acha waszego to 8.30
07:02:02
juz sie nie moge doczekac , czy zrobic mielone na jutro?

Maro
07:02:41
nie naszego 6 : 30
07:02:44
mamo....
07:03:22
tez pytanie czy ja kiedyś mielonym powiedziałam - NIE ;>
07:03:23
?

matka
07:03:49
przeciez u Was zawsze godzina byla pozniej

Maro
07:03:58
tak a od kiedy?
07:04:34
ktora jest u Was?
07:04:36
teraz?
07:04:39
;>?
07:04:47
(tak z ciekawosci pytam)

matka
07:04:52
8.04

Maro
07:05:04
no a u nas 07:04
07:06:09
ale czego można spodziewać się po matce, która sie kłóciła jakoby Grecja nie leżała nad morzem srodzziemnym?
07:06:15
;]

matka
07:06:42
oj pomylilam sie
07:07:07
a z ta Grecja to nie ja tylko Norbert

Maro
07:07:17
apropos kup jakies tabletki uspokajajace - moga sie przydać
07:07:45
z Grecja to było z Toba Nieuku! jak oglądałam Odyseusza

matka
07:07:51
dla kogo?

Maro
07:08:10
dla mnie jak zaczniesz mnie molestowac jedzeniem i herbata - moga sie przydac

matka
07:08:15
te tabletki
07:08:34
jaka herbata

Maro
07:08:40
...........
07:08:44
poporstu je kup
07:09:13
ja tez sie nie moge doczekac ale Ty i babcia w jednym domu to dla mnie prostej pensjonarki za duzy wysilek
07:09:22
wystarczy mi marcujacy sie kot w domu

teraz już chyba rozumiecie dlaczego tabletki ziołowe moga okazać sie niezbędne?

niedziela, 7 marca 2010

Plutonie - odejdź...

dobra oficjalnie już jestem studentką uniwerku w Plymuth - tzn nie - oficjalnie jeszcze nie jestem...muszę poczekać na list.
poza tym przede mną wylot do Polski - nie mogę powiedzieć, że mi się chce wolałabym polecieć gdzie indziej, na szczęście w programie kulturalno- rozrywkowym, kilka ciekawych spotkań + ujrzenie starego kumpla, za którego dałabym się pokroić i myślę, że z wzajemnością :P
Mam też poczucie, że tam zamarznę.
Czuję, że w Polsce nie ominie mnie 'zadyma'... czuje to w kościach a jeśli ja coś czuje to znaczy że nieomylnie tak będzie.
życie.... ale chyba przywykłam do bezustannych ataków cieni z przeszłości.
Poza tym ostatnio miewam dziwne sny, co w sumie mnie dziwi, bo ja nie pamiętam prawie nigdy swoich snów... Ktoś mnie w tych snach woła.
Dowiedziałam się także od znajomej, która przy okazji jest astrologiem, że przez najbliższe dwa lata będę miała 'przerąbane' :D
nie wierzę w astrologię ale chyba zacznę w nią wierzyć(heh). Podobno mam jakąś opozycję, chyba Plutona, jak dla mnie znawczyni astronomii - Pluton jest zdecydowanie za daleko od Ziemi, żeby mieć na nią wpływ i jej mieszkańców ( w tym mojej skromnej osoby) ale z drugiej strony czuje, że nadciągnęły złe czasy dla mnie...
Podobno będzie źle z moją psychiką i zdrowiem... i jak tu nie wierzyć astrologii ;>?
Przynajmiej będzie mi się dobrze tworzyć. Dobry twórca to cierpiący twórca i trzeba to zaakceptować. Czuję, że schodzę do Hadesu. Czuję, że należę do Hadesu. Świata cieni i snów. Pocieszeniem dla mnie jest tylko to, że taki układ planet jest rzadki i wyjątkowo mało osób ma coś takiego w ogóle w swoim życiu.... Nikt nie powiedział, że wyjątkowość jest darem...
CO nie zmienia faktu, że nie wierzę w astrologię...
Zaczynam, też wierzyć, że pewna osoba, pragnąca mnie uratować przed pewna moją decyzją, zapowiadając, że jeśli 'to' zrobię, zapłacę bardzo wysoką cenę.... no cóż ujmując to enigmatycznie - chyba miała rację... bo czuję że coś mnie dopadło co jest wynikiem postawienia na rozsądek zamiast uczuć... Nawet mi się z tego powodu śmiać chce - podobno osoby posługujące się rozumem na tym świecie zawsze się z niego śmieją, a posługujące uczuciami cierpią...
(więc dlaczego tak boli?)

piątek, 5 marca 2010

kawa też się skończyła...
no to ide na interviu (bezwzględu na to jak to się pisze...)
mam nadzieję że po drodzę ulegnę wypadkowi samochodowemu...
pamietajcie - wieńce bez wieśniackich podpisów i mają być orchidee... najlepiej czarne i taki skromny 7 metrowy pomnik anioła z moją twarzą...
nie nie ratujcie mnie(......)
(na pomoc!)
niespodzianka :D
sama chciałaś - w końcu pytałam Cię o zgodę Dupo... :D
(kawałek rozmowy na GG z mistrzynią słowa i ironii, która kupę stawia na 3 miejscu )
Maro
10:18:41
NIE WIERZE!
10:18:51
wlasnie o tobie myslalam

IWONA
10:18:55
uwierz

IWONA
10:19:01
a wlasnie sie obudzilam

Maro
10:19:11
tak wiem zgrzeszylam slaba wiara i niemoca
10:19:20
i idziesz zrobic kupe
10:19:22
;>?

IWONA
10:19:22
dokladnie ale wybaczam
10:19:32
nie
10:19:41
musi byc kolejnosc przeprowadzona
10:19:49
najpierw kawa i fajka

Maro
10:19:52
Dupo jam cellullitisu(bez wzgledu na to jak to sie pisze) niegodnam twego calowac!

IWONA
10:19:56
kupa musi poczekac

Maro
10:20:10
jestes okrotna doprawdy!

IWONA
10:20:21
celulitis moja droga to ja mam chyba na uszach
10:20:27
wiem
10:20:29
;)

Maro
10:20:34
(dla swej kupy rzecz jasna) ale rozumiem iz probujesz utrzymac porzadek swiata tego

IWONA
10:20:36
;>

Maro
10:20:40
;>

IWONA
10:20:54
kolejnosc ustalona, coz kupa ma trzecie miejsce
10:21:02
a co u ciebie (dupo)

Maro
10:21:04
Wiatkowska oddalabym teraz zycie za piwo z Toba(chodz wiem ze godna nie jestem...)

Maro
10:21:26
a w sumie nic ciekawego za kilka godzin mam rozmowe kwalifkikacyjna...

IWONA
10:21:36
nie badz skromna, wiesz ze jesli chodzi o picie piwa to zajmujesz zaszczytne 1783 miejsce
10:21:46
zart
10:21:56
zmieniasz prace?

Maro
10:22:04
nie odebrałam tak tego - dzis jestem troche przewrazliwona
10:22:27
nie zmieniam pracy(chodz TO tez rozwazam) - moze zaczne szkole

IWONA
10:22:43
fotografia ciag dalszy?

Maro
10:23:44
oj widze o 'WIELKA'(to tez nie zart przy Twoim 1,90) iz w calym ciagu kontinuuum błądzisz...
10:23:55
zmienilam zdanie ide na grafike multimedialna

IWONA
10:23:59
no to slucham

Maro
10:24:02
licencjat bede robic

IWONA
10:24:11
hmm
10:24:19
podziwam zapal
10:24:39
a jak maz? zycie zony? etap rozrodczy?
10:24:41
;>

Maro
10:25:01
ja tez tym bardziej ze wlasnie mialam sie uczyc jakie sa rozszezenia na inne programy graficzne ktorych na oczy nie widzialam a ktore w czystej teorii znam albowiem tak napisalam....
10:25:24
Iwona - moj etap rozrodczy skonczyl sie na 3 latach

IWONA
10:25:42
;>

Maro
10:25:52
ale widze ze probujesz zrobic projekcje wlasnych potrzeb na moja skromna jakze osobe

IWONA
10:26:02
wybacz ale jeszcze nie dokonca sie obudzialam

Maro
10:26:08
aha o 13 3ymaj za mnie kciuki

IWONA
10:26:12
jak chcesz zobaczyc to wlacz skypa

Maro
10:26:18
i módl się - aby moja ściema przeszła

IWONA
10:26:20
bede!
10:26:32
no w tym mysle ze jestes dobra

Maro
10:26:35
o co chodzi ze skypem?

IWONA
10:26:42
masz?

Maro
10:26:48
w sciemnianiu? JA ;>?

IWONA
10:26:56
niewidzialam cie dawno a chcialam ci zaprezentowac moja niewyspana twarz

Maro
10:27:04
mam skypa ale po co nie powiesz nie włącze - znasz mnie uparta jestem

Maro
10:27:29
ja nie mam kamery tzn to tez jest sciema gdzies tam pewnie jest ale mikrofon rowniez nie dziala
10:27:37
i skyp przycina
10:27:40
mi

IWONA
10:27:40
ekstra
10:27:52
czyli cie niezobacze
10:27:54
;(

Maro
10:28:02
e tam ekstra pol roku jedzilam po mikrofon bo matka mnie molestowala - kupilam - nie dziala

IWONA
10:28:17
poczekaj chwilke

Maro
10:28:31
(podpowiadam Ci ze Ty mnie nie chcesz zobaczyc z rana, bez makijażu, AŻ tak mnie nie kochasz - UWIERZ!)

IWONA
10:29:03
wojsznis dupo

Maro
10:29:11
hmmm?

IWONA
10:29:15
widzisz ja cie kocham nawet bez makijazu
10:29:27
(prawdopodobnie)
10:29:38
bo chyba cie bez makijazu niewidzialam

Maro
10:29:47
dlatego mnie kochasz

IWONA
10:29:47
choc moge niepamietac

Maro
10:29:56
oj zapamietala bys

IWONA
10:29:58
to mozliwe

Maro
10:30:03
teraz Ty musisz uwierzyc
10:30:05
no

Maro
10:30:21
a co tam u Ciebie bo Twojej szanownej D. nie widzialam czas jakis

IWONA
10:30:25
ja po przebudzeniu z reszta wczorajszego makijazu i wlosami na krola lwa wygladam uroczo

Maro
10:30:42
tzn ostatnio przy bankomacie na kacu ale tez nie bylam w lepszym stanie wiec...

IWONA
10:30:42
u mojej D. nic nowego
10:30:50
na swieta jedziemy do polski na tydzien
10:31:04
autem

Maro
10:31:09
ja do Polski lece niebawem i tez sie nie ciesze
10:31:23
AUTEM? (teraz ccialabys zobaczyc moj smiech)

IWONA
10:31:36
bo plan jest zabrac , przetransportowac pelna, duza choc martwa i przerobiona biedna ale za to jaka odwazna swinie
10:31:38
;>

errata

odpowiadając na skargi i zażalenia poprawiłam linki(skąd miałam wiedzieć, że połowę filmików pousuwają?)
naprawione.

Co Cie nie zabije...

Dziś mam rozmowę kwalifikacyjną do szkoły. Portfolio przygotowane(tzn....hmmmm....powiedzmy że przygotowane). W sumie na rozmowie byłam już w środę ale okazało się, że ktoś daty na moim liście pomylił i ma być w piątek... w taki oto kompetentny i pozytywny sposób zaczęła się moja przygoda ze szkołą(czy się dziś nie skończy zobaczymy jak pożyjemy, albowiem rozważam skończenie swego nic niewartego życia aby jej uniknąć).
Aproropos, przypomniało mi się jak swego czasu z niejaką Nutą, gadałysmy na gg i zmartwiła się moją chęcią samobójstwa - odradzała tłumacząc, że jest lato i moje zwłoki szybko się rozłożą- uspokoiłam ją, że jeśli kiedykolwiek będe się wieszać latem, zrobie to nad zamrażarką...
A dziś naprawdę mam ochotę się powiesić i to z dwóch powodów, przy czym do drugiego w życiu się nie przyznam.
Weekend zapowiada się ciekawie ale jakoś widzę go przez mgłę, poza tym serce mnie boli ale lekceważę uwagi, iż nie powinno się wypijać 15 kaw dziennie(Ci którzy mnie dobrze znają wiedzą, że to nie jest żart). siedzę spowita mgłą z dymu papierosowego, czytam socjonikę, próbuje nie myśleć o szkole i zastanawiam się kiedy nadejdzie taki dzień, że mój kot wyląduje za oknem i to z pierwszego piętra?
Mój kot o wymownym imieniu Zaraza ma taki rytuał vel zabawę poranną. Tzn. w sumie obie mamy : ja zamykam się w pokoju odbieram pocztę, odpowiadam, czytam relaksuje się, słucham muzyki a ona zaczyna miauczeć pod moimi drzwiami. Miauczy do skutku (sprawdziłam już - potrafi tak pół godziny), kiedy otwieram patrzy się na mnie zdziwiona i nie zamierza wchodzić. Jeśli jednak postanawiam z powrotem zamknąć drzwi - znów zaczyna zawodzenie, a robi to fachowo. Zatem wiem,że muszę drzwi otworzyć i tak zostawić, wtedy władczym krokiem zwycięscy WCHODZI. Obchodzi cały mój pokoik, nikczemych rozmiarów, napałając się wygraną, po czym wskakuje mi na klawiaturę, najczęściej kiedy gram i wychodzi. Każdego ranka ma miejsce ta scena. Mi się już znudziło ale to tylko mi....
Jednak jeśli dostanę się dziś do szkoły obiecuję sobie: kąpiel w mojej magicznej soli, namaszczenie się waniliowym balsamem(a mam ich 3 :D ), odpalenie wszystkich świeczek w domu, zapalenie kadzidełek o zapachu cynamonu (na cześć Dune pustynnej planety Arrakis), słuchania co najmiej jednej godziny The Muse, wypicia ukochanego wina z przyprawami (które sama skąponuje) i generalnie rozpieszczenia siebie na maksa. A nastepnego dnia już tylko picie na moją cześć ;]
Boże jak ja będe sobie dogadzać....jak ja się zagłaszczę na śmierć... jak się utopię w tej wanilli i cynamonie. oczywiście jak się dostanę.
Pozatym mam do zrobienia dwa plakaty, tzn jeden już mam matrycę więc z górki, gorzej z drugim dostałam dowolną rękę... no to się zacznie - kto widział na żywo moje męki twórcze wie - kiedyś mój kolega skwitował to miej więcej tak - 'było mi dziś źle, ale jak widzę Ciebie to mi lepiej' Ja też w sumie mam teorię, że cudze nieszczęście cieszy....
Dobra to ja poczytam sobie socjonikę w sumie już na 99,999 i 9 ustaliłam jakim typem jestem z 16, zajęło to jakiś rok ale nikt nie mówił, że socjonika jest łatwa! Kiedys może nawet napiszę o socjonice bo temat jest tego wart.

poniedziałek, 1 marca 2010

GAME OVER

od tygodnia zmagam się z pewnym problemem natury zupełnie naukowej, wiem ze ktos namieszał w moim życiu,w sposób jaki bym sobie tego wybitnie nie zyczyła. Zaczełam więc jak mnie nauczono rozkminiać przyczynę i doszłam do konstruktywnych wniosków, teraz w zasadzie siedzę i zastanawiam się jak mogłam być tak głupia i oczywistość oczywista umknęła moim zmysłom, a przecież buddyzm wyuczył mnie by być czujną a znajomość technik manipulacji(który każdy szanujący się ekspert nie używa na co dzień) nauczyły mnie jednego - jeśli chodź przez chwilę czujesz że ktoś Tobą manipuluje to NAPEWNO tak jest. (Jedna z technik wykrycia manipulacji).
Ja padłam ofiarą techniki znanej jako - NIEDOSTĘPNOŚĆ. Osobiście uważam, że to jedna z najlepszych technik, a szczególnie działająca na osoby takie jak ja - ceniące sobie wolność. Dlaczego? mieliście kiedyś kota, któremu zamkniecie drzwi przed nosem?Właśnie pod nimi będzie miauczał żałośnie, jak się je otworzy przejdzie się przez chwilę i wyjdzie zdobywszy to co zakazane. Ograniczona bowiem została jego wolność, a wszelkie takie ograniczenia chcemy obchodzić im bardziej tym bardziej jesteśmy odsłonięci na tą jakże prostą, i jakże skuteczną technikę.
Wracając do mojego życia, uratowała mnie przyjaciółka(pewnie dlatego nią jest) wykrywając manipulacje od razu(jak ona to robi, to naprawdę nie wiem, ale podejrzewam, że jest stu procentową kobietą lub... sama ją stosuje) ona powiedziała nie konkretnie i fachowo o co chodzi ale wytłumaczyła mi jak ten ktoś się zachowuje i dlaczego - dla niej to było oczywiste- dla mnie już mniej, więc niesiona jak zwykle chęcią ZROZUMIENIA i nie mogąc do końca spać(przez pieprzony upałw pokoju) nagle poczułam się oświecona - 'no tak przecie;ż ta osoba wykorzystuję regułe niedostępności!).
jakie to proste....
teraz to jest proste...
kocham te chwile kiedy naprawdę zaczynam rozumieć!
Problem jak się pojawił tak znikł. Czar juz nadwątpiony - znikł. a ja postanowiłam dziś zrobić sałatki mężowi i go trochę rozpieścić :P
A opisując regułe niedostepności to należy zwrócić też uwagę na jedno. Reguła jest cholernie skuteczna(chodź osobiście ja kocham regułę zaangażowania, bo jest bardziej wyrafinowana i zostawia mniejszy syf dookoła) ale ... (własnie z socjotechnikami jest zawsze jakieś ALE, dlatego są wysoce niebezpieczne dla używającego, o czym wie każdy po moich studiach).
Reguła niedostępności działa na świerzo, co daje jej bardzo krótki termin działania, później jej efektywność spada i to gwałtownie, można urozmaicić ją wprowadzając konkurencję, ale to już z moich osobistych esperymentów wybitnie mnie przekonało, że nie jest najlepszym sposobem. Przykład - podryw - wokół pacjenta kręcą się inne kobiety , jest atrakcyjniejszy? dla 60 procent kobiet - TAK. ale jest jeszcze 40 do których ja się zaliczam :D
tym optymistycznym słowem kończę dzisiejszy wywód o życiu jako takim.
a w posłowiu mogłabym tylko naprawdę ludziom, którzy zaczynają eksperymentować z technikami wpływu społecznego powiedzieć jedno, bo przez to przeszłam, techniki te wykorzystuje się w interesach, polityce czyli pracy. Życie osobiste zostawiłabym w spokoju bo zaczyna się po jakimś czasie robić nie wesoło i gorąco. Manipulacje mają swoją cenę i to dość wysoką(chodź ja dalej dla sportu bawię się w przesuwanie kubków znajomym, zeby sprawdzić kto silniej czuje swoje terytorium i jest bardziej dominujący :P), i to są techniki których nie można wyczytać na necie, tak samo jak zmian przy użyciu metody efektu lustra wykorzystywanych w szpitalach klinicznych. Więc tak sobie myślę, że jak dorwę tą osobę, która próbowala mną zamanipulować i jak jeszcze raz będzie chciała to zrobić to może odświerzę sobię tych kilka zabujczo skutecznych sztuczek, których na necie wyczytać się nie da i ich uzyję ale nie chiałabym być wtedy w skórze kolesia, bo mu klapki spadną ;]