wtorek, 27 kwietnia 2010

to będzie pesymistyczny wpis, więc co wrażliwsi niech nie czytają. Jestem chora i nie zamierzam tego faktu ukrywać przed ludzkością.
40 stopni nie miałam już dawno i wcale za tym nie tęskniłam, tzn. ja wiem że mi zawsze zimno ale to nie jest najlepszy sposób na rozgrzanie się - przynajmiej ja znam lepsze.
Zatoki odezwały się w pełnej krasie. Mam wrażenie że moja głowa napuchła, więc staram się przechodzić bokiem przez framugę w drzwiach, żeby się zmieścić. Na nic nie mam siły. Słucham 10 raz tej samej piosenki bo mi się nie chce przełączyć. Najgorsze jest to że zrobiła się taka piękna pogoda, tyle pomysłów było. Dlaczego choroby nadchodzą zawsze w takich momentach? i kto kazał Pandorze otwierać tą cholerną puszkę z chorobami(baby to zawsze mają głupie pomysły)... normalnie odbija mi...leżeć już też nie mogę. Nawet piekarnik mam elektryczny to nie jestem w stanie skrócić swojego cierpienia...masakra. takie powolne unicestwienie jaźni. a było tak fajnie jak byłam zdrowa!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ja mam gazowy ;) Wspomoc? Wiatk...