maro
14:06:56
jak Cie ierwszy raz zobaczylam wiedzialam albo bedziemy najgorszymi wrogami albo sie zaprzyjaznimy
14:07:00
nie ma polsrodkow

IWONA
14:07:08
dokladnie jak mowisz

maro
14:07:09
i niezmeirnie sie ciesze ze jestes po mojej stornie

IWONA
14:07:21
szkoda ze ja tak malo takich ludzi w zyciu spotkalam

maro
14:07:42
mam kurwa tak samo
14:07:46
szkoda

IWONA
14:07:51
"ludzi z mojego swiata"

maro
14:08:08
wiem
14:08:15
biale kruki jestesmy
14:08:19
dziwne istoty

IWONA
14:08:24
dokladnie
14:08:30
ale to chyba dobrze'

maro
14:08:50
ja wiem mnie pawie nigdy nikt nie rozumie

IWONA
14:09:04
lepiej byc mala izrozumiala sobie grupa niz wielka szaroscia

maro
14:09:21
nie wiem Iwona, musze to przemyslec

IWONA
14:09:25
to dlaczego ja cie rozumiem
14:10:01
wiele jest szarych nieznaczacych swiatu nic ludzi, bez potencjalu i celow, aspriracji, ambicji

maro
14:10:03
bo jestes moja projekcja a ja siedze w domu wariatow i tak naprawe to Cie nie ma rozmawiam sama ze soba

IWONA
14:10:12
a tacy ludzie nierozumieja tych drugich

maro
14:10:14
(to by tlumaczylo dlaczego jestes taka idealna

IWONA
14:10:21
hehe
14:10:27
bez przesady ale to wytlumaczalne

maro
14:10:37
no widzisz ja mam na wszystko odpowiedz
14:10:41
pytaj ja Ci wyjasnie
14:10:51
po znajomosci

IWONA
14:10:59
na wszystko?

maro
14:11:14
bo Ci dobrze z oczu patrze chodz z powodu Twego wzroztu musze skakac

IWONA
14:11:23
no tak
14:11:31
ja mam na co dzien duzo pytan

maro
14:11:37
to wal

IWONA
14:11:39
i zawirowan myslowych

maro
14:11:43
winna Ci to jestem

IWONA
14:11:52
ciagle sie nad czyms zastanawiam

maro
14:12:01
ahhahaha i ha witamy w klubie

IWONA
14:12:13
no my ciagle w tym samym klubie

maro
14:12:15
ja sie nawet zastanawiam dlaczego pomidor jest czerwony

IWONA
14:12:20
ale wiesz co mnie by rozbawilo?

maro
14:12:20
dzis mialam taka faze
14:12:28
co by Cie rozbawilo?

IWONA
14:12:30
ja mam podobne
14:12:47
gdybys dolaczyla do mojego klanu "rozwiedzionych"
14:12:48
;>
14:13:07
hehe
14:13:13
to tak dla rozbawienia
14:13:21
bo czuje sie w tym klubie samotna

maro
14:13:23
a wiesz Wiatkowska ze to mozliwe wszakze i powiem Ci - jestes mlodsza a kurwa wszystko przede mna przezylas
14:13:40
a pamietasz jak po subie Ci powiedzialam ze ja wiem ze ja sie rozwiode?

IWONA
14:13:42
nieiwem czy to dobrze, dla mnie tak bo szybciej si eucze
14:13:50
o tak

maro
14:13:54
kurwa pamietasz i ze biore slub zeby byc jak Ty?
14:14:05
no ja widac mniej jestem pojetna

IWONA
14:14:20
ale ja mialam jedna nieudana probe

maro
14:14:24
dzis mam taki metlik w glowie ze zjadlam pol pomidora

IWONA
14:14:27
ty widocznie tez taka musisz przejsc

maro
14:14:35
burczy mi w brzuchu i WIEM - ze nic nie zjem
14:14:47
dobra Dupo ;>

IWONA
14:14:47
to ja mam podobnie

maro
14:14:51
ja musze leciec

IWONA
14:14:53
na nerwy tez nic nie zjem

maro
14:14:55
bo sie spoznie

IWONA
14:14:57
leeeecccc
14:15:03
odezwij sie

maro
14:15:04
no ja nic nie potrafie przelknac
14:15:22
odezwe obiecuje ale ty tez sie odezwij wiesz jak milczenie mnie zabija i odurza

IWONA
14:15:24
dobrze ci zrobi na nadwage
14:15:34
a z wieczora siedze

maro
14:15:36
z moja odwaga zle ostatnio

IWONA
14:15:40
a wiec pisz

maro
14:15:43
lece
14:15:49
milego wieczoru!

IWONA
14:15:57
wzajemnie
14:16:01
i zjedz cos
14:16:03
!!
poniedziałek, 31 maja 2010
''IWONA
13:45:27
stara jestem? zniszczona upadkami w zyciu?
13:45:37
no nigdy niema gwarancji
13:45:51
sra na otoczenie co pomysli rob swoje
13:45:55
zycie jest jedno
13:46:31
moze kolejny raz sie pomylisz ale lepiej zalowac ze niewyszlo niz zalowac ze sie nie sprobowalo

maro
13:47:03
boze jak ja Cie kocham
13:47:12
stara ile ja Ci browarow jestem winna
13:47:34
ile razy Ci buty w nastepnym wcieleniu bede pastowac
13:47:39
to Ty nie wiesz Iwona

IWONA
13:47:43
wzajemnie dupo

maro
13:47:44
no bo skad?

IWONA
13:48:11
nie zartuj

maro
13:48:18
to nie jest zart
13:48:28
przychodzisz ratujesz mi zycie i to niby mimochodem

IWONA
13:48:50
bo ja cie kurwa mac wojsznis rozumiem

maro
13:48:58
wiem
13:49:27
cos czuje ze zestarzejemy sie w tym smaym przytulki''
i tylko jeden komentarz Iwona jak ty sie czujesz stara to co ja mam powiedziec?
13:45:27
stara jestem? zniszczona upadkami w zyciu?
13:45:37
no nigdy niema gwarancji
13:45:51
sra na otoczenie co pomysli rob swoje
13:45:55
zycie jest jedno
13:46:31
moze kolejny raz sie pomylisz ale lepiej zalowac ze niewyszlo niz zalowac ze sie nie sprobowalo

maro
13:47:03
boze jak ja Cie kocham
13:47:12
stara ile ja Ci browarow jestem winna
13:47:34
ile razy Ci buty w nastepnym wcieleniu bede pastowac
13:47:39
to Ty nie wiesz Iwona

IWONA
13:47:43
wzajemnie dupo

maro
13:47:44
no bo skad?

IWONA
13:48:11
nie zartuj

maro
13:48:18
to nie jest zart
13:48:28
przychodzisz ratujesz mi zycie i to niby mimochodem

IWONA
13:48:50
bo ja cie kurwa mac wojsznis rozumiem

maro
13:48:58
wiem
13:49:27
cos czuje ze zestarzejemy sie w tym smaym przytulki''
i tylko jeden komentarz Iwona jak ty sie czujesz stara to co ja mam powiedziec?
piątek, 21 maja 2010
niedziela, 16 maja 2010
logiko - wróć.
wy też macie takie wrażenie, że większość ludzi nie posługuje się logiką?
...i chodźbyś starał się wytłumaczyć cokolwiek logicznie, racjonalnie, jasno to znajdą tysiąc sposobów na wymiganie się od spojrzenia prawdzie w oczy. Prawdę przynosi logika ale pewnie jest jakiś powód do omijania prawdy i brniecia w zabobone bzdury, iluzjie i 'może jakoś to będzie'. W sumie pewnie jakoś to będzie- pytanie tylko - JAK?
Nawykłam, że niewielu ludzi posługuje się myśleniem jako takim i można z nimi pogadać, wymienić się poglądami, czegoś nauczyc i pewnie coś przekazać....
a właściwie to nie nawykłam, nie umiem przejśc nad tym, że świat jest jaki jest i że nie mozna go zmienić.
Ktoś kiedyś mi powiedział(i myślę, że coś w tym jest...) - jakie to flustrujące....
Ps. bicie głową w ściane też nie pomaga - przetestowałam.
Pss. gdyby ktoś się wybierał na Marsa, może mnie zabrać ze sobą, mało jem, nie wiele ważę...
...i chodźbyś starał się wytłumaczyć cokolwiek logicznie, racjonalnie, jasno to znajdą tysiąc sposobów na wymiganie się od spojrzenia prawdzie w oczy. Prawdę przynosi logika ale pewnie jest jakiś powód do omijania prawdy i brniecia w zabobone bzdury, iluzjie i 'może jakoś to będzie'. W sumie pewnie jakoś to będzie- pytanie tylko - JAK?
Nawykłam, że niewielu ludzi posługuje się myśleniem jako takim i można z nimi pogadać, wymienić się poglądami, czegoś nauczyc i pewnie coś przekazać....
a właściwie to nie nawykłam, nie umiem przejśc nad tym, że świat jest jaki jest i że nie mozna go zmienić.
Ktoś kiedyś mi powiedział(i myślę, że coś w tym jest...) - jakie to flustrujące....
Ps. bicie głową w ściane też nie pomaga - przetestowałam.
Pss. gdyby ktoś się wybierał na Marsa, może mnie zabrać ze sobą, mało jem, nie wiele ważę...
czwartek, 13 maja 2010
nie nawidze kolejek! a kolejki w banku to już apogeum mojej nienawiści!
....
moja 'lepsza' połowa wymyśliła sobie, że musimy otworzyć konto oszczednościowe. ...pomysł całkiem niezły nawet...
...ale nie o oszczędzaniu chciałam pisać bo z natury rzeczy jako osobę niezainteresowaną matarialną stroną rzeczywistości -oszczędzanie mnie nie interesuje - pewnie dlatego moja 'lepsza' połowa zapragnęła takiego konta.
Wizyty w baku dla mnie są katorgą ale to jeszcze nic bo - moja 'lepsza' połowa z wizyt w banku uczyniła sobie hobby. W erze bankowości online, on z każdą bzdurą biegnie do doradcy osobistego, bo oczywiście nie można poczytać na internecie i podjąć z ciepłą kawą w ręku decyzji. Przemek uwielbia jałowe dyskusje o niczym więc nie dziwię się, w końcu to on rozmawia z każdym domokrążcą i świadkami jehowych(i to nie jest żart).
Balans jest taki, że otworzyliśmy sobie konto oszczędnościowe na znikomy procent i jeszcze z podatkiem. Oczywiście kiedy zaczęłam tłumaczyć że złote konto jest bardziej logiczne - odpowiedź mojej 'lepszej' połowy - 'nie bo nie' (bo zapytałam się - ale dlaczego tak sądzisz?). Moja 'lepsza' połowa jednak po 20 minutach przetrawiła mój komunikat i postanowiła zmienić decyzje. Pan, który nas obsługiwał (notabene całkiem uroczy, pomijając bezustannego grzebiania sobie w uchu) był bliski zawału. Stanęło na tym, że za tydzień jedziemy znów zmienić decyzję bo zagroziłam swemu lubemu publicznym pobiciem, jeśli zostaniemy w banku nastepne 40 minut.
Chciał tamte konto - MA - i teraz niech cierpi.
Kiedys napisałam felieton do gazety lokalnej o kolejkach(felieton nota bene zrobił furrorę). Naprawdę NIENAWIDZĘ KOLEJEK!!!
Dziś wchodzę i już wiem - nie jest dobrze, kolejka zaprawdę nieduża, ale za to składająca się z emerytów!
Z moich obserwacji(a co można robic w kolejce?) wynika, że emereyci i renciści siedzą przecietnie po 4 razy dłużej niz zwykły śmiertelnik. Nie ma sie co nawet specjalnie złościć - każdy z nas będąc na emeryturze i mając do towarzystwa zrzędzącą 'lepszą' połówkę, kota i rybki akwariowe będzie sobie urządzać wycieczki do banku, żeby tylko z kimś pogadać... dlatego mam żelazne postanowienie - nie dożywać emerytury! Nie mam zamiaru swoją osobą zamęczać wszechświata, wolę boga skoro i tak jest złośliwy.
Notabene miałam rację przed nami była para emerytów i jedna sztuka samotna emerytnicza i oni byli na poczatku za nimi jakiś ciemnoskóry człowiek i panienka, później my. Afroamerykanin i panienka i my zostaliśmy obsłuzeni - emeryci dalej siedzieli :D
zapisałam sobie więc w swoim osobistym kajecie - nigdy nie startuj do pracy na pozycje doradcy osobistego w banku, bo ich wszystkich pozabijasz! a ja przecież brzydzę się przemocą fizyczną jak każdy szanujący się buddysta.
Teraz musze się skoncentrować jak wesprzeć psychicznie osobę bliką mojemu sercu, która została zdradzona przez swojego partnera i to dosłownie. Mówił, że ją kocha nie pozwolił jej wyjechać kiedy chciała zmienić miejsce zamieszkania i co się okazało?
-że będąc na wycieczce w Azji udał się do burdelu...
Planuje ją zjebać doszczętnie za to że sobie pozwoliła, że już dawno jej mówiłam że nie powinna się z nim wiązać... ale co ja tam wiem o życiu... ale nie no kurwa pójść do burdelu ... i ma koleś szczęście że mieszkaja daleko bo spotkałabym sie z nim osobiście i moimo iż jestem szanującą się buddystką - zabiła na miejscu i bez mrugnięcia oka(na zimno?)
sa pewne rzeczy, których nie robi się i tyle, w szczególności bliskim mi osobom...
jezu - zabije go. przysięgam,że go zabiję.
....
moja 'lepsza' połowa wymyśliła sobie, że musimy otworzyć konto oszczednościowe. ...pomysł całkiem niezły nawet...
...ale nie o oszczędzaniu chciałam pisać bo z natury rzeczy jako osobę niezainteresowaną matarialną stroną rzeczywistości -oszczędzanie mnie nie interesuje - pewnie dlatego moja 'lepsza' połowa zapragnęła takiego konta.
Wizyty w baku dla mnie są katorgą ale to jeszcze nic bo - moja 'lepsza' połowa z wizyt w banku uczyniła sobie hobby. W erze bankowości online, on z każdą bzdurą biegnie do doradcy osobistego, bo oczywiście nie można poczytać na internecie i podjąć z ciepłą kawą w ręku decyzji. Przemek uwielbia jałowe dyskusje o niczym więc nie dziwię się, w końcu to on rozmawia z każdym domokrążcą i świadkami jehowych(i to nie jest żart).
Balans jest taki, że otworzyliśmy sobie konto oszczędnościowe na znikomy procent i jeszcze z podatkiem. Oczywiście kiedy zaczęłam tłumaczyć że złote konto jest bardziej logiczne - odpowiedź mojej 'lepszej' połowy - 'nie bo nie' (bo zapytałam się - ale dlaczego tak sądzisz?). Moja 'lepsza' połowa jednak po 20 minutach przetrawiła mój komunikat i postanowiła zmienić decyzje. Pan, który nas obsługiwał (notabene całkiem uroczy, pomijając bezustannego grzebiania sobie w uchu) był bliski zawału. Stanęło na tym, że za tydzień jedziemy znów zmienić decyzję bo zagroziłam swemu lubemu publicznym pobiciem, jeśli zostaniemy w banku nastepne 40 minut.
Chciał tamte konto - MA - i teraz niech cierpi.
Kiedys napisałam felieton do gazety lokalnej o kolejkach(felieton nota bene zrobił furrorę). Naprawdę NIENAWIDZĘ KOLEJEK!!!
Dziś wchodzę i już wiem - nie jest dobrze, kolejka zaprawdę nieduża, ale za to składająca się z emerytów!
Z moich obserwacji(a co można robic w kolejce?) wynika, że emereyci i renciści siedzą przecietnie po 4 razy dłużej niz zwykły śmiertelnik. Nie ma sie co nawet specjalnie złościć - każdy z nas będąc na emeryturze i mając do towarzystwa zrzędzącą 'lepszą' połówkę, kota i rybki akwariowe będzie sobie urządzać wycieczki do banku, żeby tylko z kimś pogadać... dlatego mam żelazne postanowienie - nie dożywać emerytury! Nie mam zamiaru swoją osobą zamęczać wszechświata, wolę boga skoro i tak jest złośliwy.
Notabene miałam rację przed nami była para emerytów i jedna sztuka samotna emerytnicza i oni byli na poczatku za nimi jakiś ciemnoskóry człowiek i panienka, później my. Afroamerykanin i panienka i my zostaliśmy obsłuzeni - emeryci dalej siedzieli :D
zapisałam sobie więc w swoim osobistym kajecie - nigdy nie startuj do pracy na pozycje doradcy osobistego w banku, bo ich wszystkich pozabijasz! a ja przecież brzydzę się przemocą fizyczną jak każdy szanujący się buddysta.
Teraz musze się skoncentrować jak wesprzeć psychicznie osobę bliką mojemu sercu, która została zdradzona przez swojego partnera i to dosłownie. Mówił, że ją kocha nie pozwolił jej wyjechać kiedy chciała zmienić miejsce zamieszkania i co się okazało?
-że będąc na wycieczce w Azji udał się do burdelu...
Planuje ją zjebać doszczętnie za to że sobie pozwoliła, że już dawno jej mówiłam że nie powinna się z nim wiązać... ale co ja tam wiem o życiu... ale nie no kurwa pójść do burdelu ... i ma koleś szczęście że mieszkaja daleko bo spotkałabym sie z nim osobiście i moimo iż jestem szanującą się buddystką - zabiła na miejscu i bez mrugnięcia oka(na zimno?)
sa pewne rzeczy, których nie robi się i tyle, w szczególności bliskim mi osobom...
jezu - zabije go. przysięgam,że go zabiję.
wtorek, 11 maja 2010
mam przesrane
dziś w pracy dostałam głupawki... to była głupawka nad głupawkami!
i jej konsekwencje coś czuję spadną na moją biedna głowę..
Spadną tym bardziej ,że niedługo muszę zabukować sobie urlop ,a po takim przyśmianiu się z szefa - może być ciężko - przecież go znam... a pośmiałam się dość perfidnie zresztą z głównego managera też...
życie...
a wszystko przez kebaba z baraniny... tak już mam ,że jak zjem to swoje ulubione danie, przestaje być pracownikiem roku i zaczynam się nabijać, a humor potrafię mieć lekko wredny ;>
bo naturę już mam...
ponadto odkryłam, że mogłabym zostać detektywem roku - nie pozostawiam żadnej sprawy niedokończonej i uwielbiam rozkminiać wszystkie aspekty danych tematów,a im coś dziwniejszego tym większe prawdopodobieństwo że nie popuszczę a co potrafię wymyślić to przechodzi czasem nawet moje ludzkie pojęcie (stąd mój prosty wniosek że jestem nadczłowiekiem).
a plan mam iście diaboliczny...
...i postanowiłam że w niedługim czasie przeprowadzę 'test ostateczny' pewnemu człowiekowi, który wybitnie intrygującą naturą nurtuje mnie i nadeszła chwila prawdy wiekopomnej(Iwona wie o czym mówię)
Logika - tylko ona potrafi uratować i wyprowadzić na prostą...
Człowiek ten, albo przypadkiem uruchomił cała lawinę przypadkowych sytuacji albo... jest godnym przeciwnikiem dla mojej skromnej osoby, co jest rzadko spotykane w moim świecie i wymaga podjęcia rękawicy... i ja ją podejmę(chodźbym się miała skichać!). Problem polega na tym że w sumie mam mało informacji i nad tym właśnie pracuje - pozyskaniem ich ale to zawsze wymaga solidnego przygotowania, opracowania planów awaryjnych, spreparowania serii lawinowych 'przypadków' prowadzących do celu i ostatecznego szybkiego i bezbłędnego ataku na ofiarę, która niczego się nie spodziewa a później jak radzi Dupa - użycia maksymalnej dawki uroku osobistego. Pożyjemy - zobaczymy - na pewno jednak czegoś się nauczę lub załamie nerwowo...
Po raz kolejny zamierzam zabalansować nad przepaścią i wyjść z tego cało :D
czego i Wam przed snem - życzę.
i jej konsekwencje coś czuję spadną na moją biedna głowę..
Spadną tym bardziej ,że niedługo muszę zabukować sobie urlop ,a po takim przyśmianiu się z szefa - może być ciężko - przecież go znam... a pośmiałam się dość perfidnie zresztą z głównego managera też...
życie...
a wszystko przez kebaba z baraniny... tak już mam ,że jak zjem to swoje ulubione danie, przestaje być pracownikiem roku i zaczynam się nabijać, a humor potrafię mieć lekko wredny ;>
bo naturę już mam...
ponadto odkryłam, że mogłabym zostać detektywem roku - nie pozostawiam żadnej sprawy niedokończonej i uwielbiam rozkminiać wszystkie aspekty danych tematów,a im coś dziwniejszego tym większe prawdopodobieństwo że nie popuszczę a co potrafię wymyślić to przechodzi czasem nawet moje ludzkie pojęcie (stąd mój prosty wniosek że jestem nadczłowiekiem).
a plan mam iście diaboliczny...
...i postanowiłam że w niedługim czasie przeprowadzę 'test ostateczny' pewnemu człowiekowi, który wybitnie intrygującą naturą nurtuje mnie i nadeszła chwila prawdy wiekopomnej(Iwona wie o czym mówię)
Logika - tylko ona potrafi uratować i wyprowadzić na prostą...
Człowiek ten, albo przypadkiem uruchomił cała lawinę przypadkowych sytuacji albo... jest godnym przeciwnikiem dla mojej skromnej osoby, co jest rzadko spotykane w moim świecie i wymaga podjęcia rękawicy... i ja ją podejmę(chodźbym się miała skichać!). Problem polega na tym że w sumie mam mało informacji i nad tym właśnie pracuje - pozyskaniem ich ale to zawsze wymaga solidnego przygotowania, opracowania planów awaryjnych, spreparowania serii lawinowych 'przypadków' prowadzących do celu i ostatecznego szybkiego i bezbłędnego ataku na ofiarę, która niczego się nie spodziewa a później jak radzi Dupa - użycia maksymalnej dawki uroku osobistego. Pożyjemy - zobaczymy - na pewno jednak czegoś się nauczę lub załamie nerwowo...
Po raz kolejny zamierzam zabalansować nad przepaścią i wyjść z tego cało :D
czego i Wam przed snem - życzę.
czwartek, 6 maja 2010
bo nie ma odpowiedzi oczywistych....
z przemyśleń na dziś...
Pierwsze dość ważne -chyba kołatało w mojej głowie już dawno - spotkałam ludzi, dobrych, normalnych, otwartych i wtedy pierwsza myśl jaka przemkneła mi przez głowę - to fajni, normalni ludzie...
i później nastąpiła(bardzo typowe u mojej osoby) pytanie - 'dlaczego' ? chodziło bardziej o to dlaczego sformułowanie 'normalni' uważam za pozytywne i doszła do mnie oczywista odpowiedź niemal natychmiast(to akurat dość rzadkie u mojej osoby, żeby nastąpiły natychmiastowe odpowiedzi).
'bo w dzisiejszych czasach normalność jest nienormalna, każdy lansuje się na osobowość, kogoś wykraczającego 'poza' i rzadko w dzisiejszych czasach o 'normalnych' ludzi....
i musiałam przyznać, że coś w tym jest - ludzie rzadko są sobą...
Poza tym to już któryś dzień mojego powrotu do głębokich praktyk medytacyjnych wspieranych dodatkowo czytaniem Osho(w sumie go znam, ale stwierdziłam, pod namową koleżanki, że odświerzanie nie jest może takie złe).
Nastąpiła we mnie zmiana, jakieś tam otwieranie czakr, równoważenie energii, później trans medytacyjny i ile się może zmienić to nawet dość dziwne...
w każdym razie czuję, że 'coś' się otwiera a po każdej medytacji mam 'wizje'. Na początku były jakoś ukierunkowane, ale 'głos w głowie'(jakkolwiekby to nie brzmiało skarcił mnie za to) więc przestałam w te wizje ingerować i pozwoliłam im przychodzić samym i jak sobie chcą (a z moim charakterem nie jest łatwo tego dokonać uwierzcie)...
podzielę się jedną z nich chodź pewnie będzie głupio wyglądać...
Pojawiłam się na dziwnej skarpie zawieszonej w powietrzu, to właściwie nawet nie była skarpa, tylko betonowa płyta porośnięta krzewami....
'Ktoś' chciał z niej skoczyć więc złapałam go za nadgarstek i tak wisiał w powietrzu. Wtedy poczułam, że pod ciężarem tej osoby zaczynam się zsuwać i nagle jakaś potężna owłosiona łapa złapała mnie za nogę abym nie spadła i znów pojawił się ten charakterystyczny wszechwiedzący głos - 'jeśli on chce skoczyć, musisz mu pozwolić, bo to jego wybór, nie twój on, jest wolny'. Wtedy zaczęła się jak zwykle dyskusja(miedzy mną a głosem) zakończona moim sformułowaniem, że fajnie że ma wybór ale i tak go nie puszczę, żeby spadł. W końcu jak każdy pragamtyk poszłam na ugodę - ok puszczę Cię bo wiem, że ty decydujesz o sobie ale jak najpierw przeprowadzimy rozmowę i jeśli zadecydujesz, że chcesz skoczyć - nie będę przeszkadzać - tak wiem powinnam zostać mediatorem policyjnym...
Nie wiem jak zakończyła się wymiana zdań z niedoszłym samobójcą, bo przeskoczyłam do rozmowy z jakąś 'inną istotą'.
Dyskusja dotyczyła 'PIEKŁA'.
....zadawałam pytanie i otrzymywałam wymijające odpowiedzi, aż w końcu usłyszałam - 'odpowiedź leży w Tobie'. Odpowiedziałam, że tyle to wyczytam w każdej książce i jest to odpowiedź wymijająca i wtedy otrzymałam odpowiedź. Odpowiedź na pierwszy rzut oka(tak wiem, że to kolokwializm) głupią i niedorzeczną, ale jakby się nad tym bardziej zastanowić....
.....
Odpowiedź brzmiała miej więcej tak - 'piekło jest stanem Twojej świadomości a właściwie Twoim wyborem'.
(wtedy pomyślałam, że to znowu wymijająca odpowiedź!)
i nastąpił jakiś przełom - bo dostałam klarowne, jasne, pełne wyjaśnienie:
widzisz to jest tak(wtedy poczułam się jakby tłumaczono coś dziecku...nieładne uczucie) czy w niebie cz w piekle jesteś kochana tak samo przez cały wszechświat - jak bardzo jesteś kochana, akceptowana, miłowana etc. sama nawet nie wiesz, różnica między piekłem a niebem jest taka, że w niebie(na najwyższych planach, nirvanie jakolwiek tego nie nazwiesz)- potrafisz kochać tak samo doskonale- a w piekle nie potrafisz tak kochać.
....teraz czuję się jakbym odrabiała zadane mi zadanie domowe, myślę nad tym co usłyszałam. W każdym razie cieszę się że wróciłam do głębszej medytacji... czuje jak moja świadomość się poszerza.
to z takich przemyśleń na dziś...
Pierwsze dość ważne -chyba kołatało w mojej głowie już dawno - spotkałam ludzi, dobrych, normalnych, otwartych i wtedy pierwsza myśl jaka przemkneła mi przez głowę - to fajni, normalni ludzie...
i później nastąpiła(bardzo typowe u mojej osoby) pytanie - 'dlaczego' ? chodziło bardziej o to dlaczego sformułowanie 'normalni' uważam za pozytywne i doszła do mnie oczywista odpowiedź niemal natychmiast(to akurat dość rzadkie u mojej osoby, żeby nastąpiły natychmiastowe odpowiedzi).
'bo w dzisiejszych czasach normalność jest nienormalna, każdy lansuje się na osobowość, kogoś wykraczającego 'poza' i rzadko w dzisiejszych czasach o 'normalnych' ludzi....
i musiałam przyznać, że coś w tym jest - ludzie rzadko są sobą...
Poza tym to już któryś dzień mojego powrotu do głębokich praktyk medytacyjnych wspieranych dodatkowo czytaniem Osho(w sumie go znam, ale stwierdziłam, pod namową koleżanki, że odświerzanie nie jest może takie złe).
Nastąpiła we mnie zmiana, jakieś tam otwieranie czakr, równoważenie energii, później trans medytacyjny i ile się może zmienić to nawet dość dziwne...
w każdym razie czuję, że 'coś' się otwiera a po każdej medytacji mam 'wizje'. Na początku były jakoś ukierunkowane, ale 'głos w głowie'(jakkolwiekby to nie brzmiało skarcił mnie za to) więc przestałam w te wizje ingerować i pozwoliłam im przychodzić samym i jak sobie chcą (a z moim charakterem nie jest łatwo tego dokonać uwierzcie)...
podzielę się jedną z nich chodź pewnie będzie głupio wyglądać...
Pojawiłam się na dziwnej skarpie zawieszonej w powietrzu, to właściwie nawet nie była skarpa, tylko betonowa płyta porośnięta krzewami....
'Ktoś' chciał z niej skoczyć więc złapałam go za nadgarstek i tak wisiał w powietrzu. Wtedy poczułam, że pod ciężarem tej osoby zaczynam się zsuwać i nagle jakaś potężna owłosiona łapa złapała mnie za nogę abym nie spadła i znów pojawił się ten charakterystyczny wszechwiedzący głos - 'jeśli on chce skoczyć, musisz mu pozwolić, bo to jego wybór, nie twój on, jest wolny'. Wtedy zaczęła się jak zwykle dyskusja(miedzy mną a głosem) zakończona moim sformułowaniem, że fajnie że ma wybór ale i tak go nie puszczę, żeby spadł. W końcu jak każdy pragamtyk poszłam na ugodę - ok puszczę Cię bo wiem, że ty decydujesz o sobie ale jak najpierw przeprowadzimy rozmowę i jeśli zadecydujesz, że chcesz skoczyć - nie będę przeszkadzać - tak wiem powinnam zostać mediatorem policyjnym...
Nie wiem jak zakończyła się wymiana zdań z niedoszłym samobójcą, bo przeskoczyłam do rozmowy z jakąś 'inną istotą'.
Dyskusja dotyczyła 'PIEKŁA'.
....zadawałam pytanie i otrzymywałam wymijające odpowiedzi, aż w końcu usłyszałam - 'odpowiedź leży w Tobie'. Odpowiedziałam, że tyle to wyczytam w każdej książce i jest to odpowiedź wymijająca i wtedy otrzymałam odpowiedź. Odpowiedź na pierwszy rzut oka(tak wiem, że to kolokwializm) głupią i niedorzeczną, ale jakby się nad tym bardziej zastanowić....
.....
Odpowiedź brzmiała miej więcej tak - 'piekło jest stanem Twojej świadomości a właściwie Twoim wyborem'.
(wtedy pomyślałam, że to znowu wymijająca odpowiedź!)
i nastąpił jakiś przełom - bo dostałam klarowne, jasne, pełne wyjaśnienie:
widzisz to jest tak(wtedy poczułam się jakby tłumaczono coś dziecku...nieładne uczucie) czy w niebie cz w piekle jesteś kochana tak samo przez cały wszechświat - jak bardzo jesteś kochana, akceptowana, miłowana etc. sama nawet nie wiesz, różnica między piekłem a niebem jest taka, że w niebie(na najwyższych planach, nirvanie jakolwiek tego nie nazwiesz)- potrafisz kochać tak samo doskonale- a w piekle nie potrafisz tak kochać.
....teraz czuję się jakbym odrabiała zadane mi zadanie domowe, myślę nad tym co usłyszałam. W każdym razie cieszę się że wróciłam do głębszej medytacji... czuje jak moja świadomość się poszerza.
to z takich przemyśleń na dziś...
Subskrybuj:
Posty (Atom)